Animal Collective – Merriweather Post Pavilion

|February 1, 2009|muzyka, płyty|0

To pierwsza głośna premiera 2009 roku. Zdaniem wielu kandydat do płyty roku. I nie ma się co dziwić, gdyż Animal Collective swoją oryginalność potwierdzał już niejednokrotnie. Serwując nam kolejną płytę długogrającą, może nie zaskakuje już tak bardzo, niemniej jednak ciągle pozostaje gatunkiem endemicznym w świecie beznamiętnie multipilikujących się i pożerających nawzajem form muzycznych.

Animal Collective są twardym orzechem do zgryzienia dla dziennikarzy muzycznych. Ich pokrętne ścieżki kariery i spory rozrzut stylistyczny poszczególnych produkcji, nigdy nie dał możliwości przypisania do jednego gatunku. Gitarowy odcień wcześniejszych dokonań przesuwał środek ciężkości ich stylu w kierunku szeroko pojętego indie-rocka. Sfera wokalna, odważnie łącząca ludowość z popową wręcz melodyjnością automatycznie plasuje ich w modnym było-niebyło ruchu neo-folk, tudzież freak-folk. Ale to także nietrafione uproszczenie. Ten specyficzny eklektyzm muzyki Animal Collective to już marka sama w sobie i zarazem definicja stylu.

Na ‘Merriweather Post Pavilion’ zostało wszystko to, co najważniejsze w dotychczasowych dokonaniach: duży rozmach kompozycyjny, potężna dawka psychodelii, wielokulturowe inspiracje, czy też rytmika rodem z afrykańskich rytuałów plemiennych. O wyjątkowej jakości muzyki AC świadczy jednak jej eksperymentalność – fakt zderzenia wszystkich wyżej wymienionych cech z nowoczesnością. Nowa płyta to dużo odważniejsze zastosowanie elektroniki (‘My Girls’) – kosztem gitar, to eksploracja muzyki tanecznej (‘Summertime Clothes’), to balansowanie na granicy popowej melodii i szamańskiego transu (‘Guys Eyes’). Mikstura niezwykle wysublimowana, wysmakowana i tajemnicza. Nie będe się tutaj rozpisywać na temat poszczególnych kompozycji. Muzykę tą obejmuje się całościowo, kompozycje uzupełniają się nawzajem, co tylko potwierdza niezwykłą kreatywność grupy.

Reasumując: Mimo iż ”Merriweather Post Pavilion’ zdaje się być najbardziej ‘popową’, melodyjną czy wręcz taneczną płytą Animal Collective, to nie jest muzyka dla wszystkich. Ciągle wymaga ona od słuchacza sporo czasu i zaangażowania. Wymaga wnikliwej analizy, wielokrotnego przestudiowania złożoności swojej struktury, odkrycia wszystkich sprytnie poukrywanych wątków. No ale czego innego oczekujemy od sztuki przez duże ‘S’, hę?

Komentarze do tego wpisu są wyłączone.