Piękna jazda

|March 24, 2009|film|1

Clint Eastwood swoim Gran Torino nie wyznacza nowych dróg. Za to maestria z jaką wykorzystuje proste sprawdzone pomysły tworzy film nieprzeciętny, zabawny i poruszający zarazem.

Po śmierci żony, weteran wojenny Walt Kowalski zostaje sam w swoim domu. Jest jednym z ostatnich białych zamieszkujących okolicę pełną emigrantów, przybyłych niemal z każdego kontynentu. Kowalski nie należy do ludzi specjalnie uprzejmych. Jest złośliwy, prostolinijny, często ociera się o rasizm.

Do domu obok Walta wprowadza się wietnamska rodzina. Jej członek Tao zostaje zmuszony przez miejscowy gang, do próby kradzieży tytułowego Gran Torino, kultowego modelu samochodu, z 1972, którego wszyscy Kowalskiemu zazdroszczą. Tym mało obiecującym spotkaniem zaczyna się nowy etap w życiu Walta jak i samego Tao.

Opierając się na wyraźnie zarysowanych postaciach kładąc główny ciężar aktorskiego steru na własnej roli, Eastwood porusza tematy trudne i skomplikowane. Kapitalny jest sposób, w jaki reżyser prezentuje  te problemy. Celowa wstrzemięźliwość powoduje że oglądamy jedynie reporterski, obiektywny obraz. Nie ma żadnych sugestii czy komentarzy. Widz sam musi ocenić. Wnuków, którzy przychodząc na pogrzeb robią sobie żarty, użalając się rodzicom że na cmentarzu nie ma zasięgu. Interesowną rodzinę, która przychodząc w odwiedziny, mówiąc do Walta że czas odpocząć, podrzucają mu pod nos broszury domu starców. Domem my się zaopiekujemy. Wreszcie samą Amerykę pełną emigrantów z przeróżnych części świata, tworzących olbrzymią mozaikę w której na stwierdzenie „Ty jesteś Amerykaninem” pada odpowiedz „A co to znaczy”.

Gran Torino to także wiele przezabawnych, świetnie zrealizowanych momentów, które nadają filmowi nieodpartego uroku. Główna zasługa w tym samego Kowalskiego, który jest tekściarzem jakich mało. Całość tworzy danie pełne refleksyjnych kalorii, pod koniec którego zakręci się łezka w oku.

1 Comment do tego wpisu:

  1. michał pisze:

    fryzjer śmieszny, ale umiarkowanie. burczenie kowalskiego też. moim zdaniem słaby film i sztampowy do bólu. na dodatek smutny:]

    za to samochód… powalający… także wydatkami przy dzisiejszych cenach paliwa